"Masza i Niedźwiedź" w "Bajki o zwierzątkach" Wydawnictwo Elżbieta Jarmołkiewicz - książeczka zakupiona w sklepie Biedronka, koszt 15zł.
Żyli raz sobie dziadunio z babunią. Mieli wnuczkę Maszę. Pewnegorazu wybrała się Masza z koleżankami do lasu na grzyby. Dziadunio z babunią tak jej powiedzieli:
- Tylko uważaj w lesie. Nie oddalaj się od koleżanek, żebyś nie zabłądziła.
A w lesie było tak przyjemnie: ptaszki, żuczki i muszki, a wszystkie miłe dla Maszy, pomagają jej w zbieraniu grzybów.
W końcu Masza zapomniała się i odeszła od koleżanek. Zaczeła wołać, ale nikt jej nie słyszał.
Chodziła po lesie, aż całkiem zabłądziła. W największej gęstwinie zabaczyła chatkę. Zastukała - nikt nie odpowiada. Pchnęła więc drzwi, a one otworzyły się na oścież.
W chatce tej mieszkał niedźwiedź, tylko akurat nie było go w domu. Gdy zjawił się wieczorem, zobaczył Maszę i z uciechy aż łapy zaciera:
- Już cię stąd nie wypuszczę, dziewczyno! Będziesz ze mną mieszkać, w piecu palić, kaszę gotować.
Zezłościła się Masza, ale nic nie mogła poradzić. Zamieszkała w niedźwiedziej chatce.
Niedźwiedź całymi dniami chodził po lesie, a Maszy przykazywał:
- Nigdy nie oddalaj się od chaty, bo wszędzie cię znajdę, złapię, a wtedy zjem!
Dziewczyna zaczęła głowić się nad tym, jak by tu od niedźwiedzia uciec. Myślała, myślała, aż wymyśliła.
Pewnego dnia wrócił niedźwiedź z lasu, a Masza rzekła:
- Wypuść mnie, niedźwiedziu, do wsi, żebym zaniosła prezent babuni i dziaduniowi.
- Nie, bo w lesie zabłądzisz - odpowiedział niedźwiedź. - Daj tan prezent, sam im zaniosę!
A Maszy właśnie o to chodziło!
Napiekła pierożków, włożyła je do wielkiego kosza i mówi do niedźwiedzia:
- Zanieś pierożki babuni i dziaduniowi. Tylko kosza po drodze nie otwieraj, pierożków nie wyjmuj. Wejdę na wysokie drzewo i będę pilnować, czy nie podkradasz!
- No dobrze - odparł niedźwiedź. - Daj ten kosz.
- Wyjdź jeszcze na ganek i sprawdź, czy nie zanosi się na deszcz.
Niedźwiedź wyszedł, a Masza wskoczyła do kosza i przykryła się pierożkami.
Niedźwiedź wrócił do izby, wziął kosz na plecy i poszedł do wsi.
Szedł, dzedł, aż przystanął na chwilę i mówi:
- Znajdę wygodny pieniek, przysiądę i zjem jeden pierożek.
A Masza z koszyka ostrzega:
- Siedzę ja tak wysoko, że widzę bardzo daleko. Nie waż się tutaj siadać, mojego prezentu zjadać.
- Ależ ma bystry wzrok - zdziwił się niedźwiedź. - Widać rzeczywiście wysoko wlazła. - I szybko poszedł dalej.
Szedł, szedł, aż znowu przystanął na chwilę i mówi:
- Znajdę wygodny pieniek, przysiądę i zjem jeden pierożek.
A Masza z koszyka ostrzega:
- Siedzę ja tak wysoko,że widzę daleko bardzo. Nie waż się tutaj siadać, mojego prezentu zjadać.
- Ależ ma bystry wzrok - zdziwił się niedźwiedź. - Widać rzeczywiście wysoko wlazla. - I szybko poszedł dalej.
Przyszedł niedźwiedź do wsi i dawaj z całych sił walić w bramę domu babuni i dziadunia.
- Otwórzcie, otwórzcie! Przyniosłem wam prezent od Maszy!
Na taki hałas ze wszystkich zagród wypadły psy i rzuciły się na niedźwiedzia...
Wystraszył się niedźwiedź, postawił kosz pod bramą i nie oglądając się za siebie, uciekł do lasu.
Dziadunio podniósł wieko kosza, zagląda do środka i własnym oczom nie wierzy - w środku siedzi Masza, cala i zdrowa.
Dziadunio z babunią wyściskali Maszę, wycałowali i odtąd nazywali ją swoją spryciulką.