Aż muszę usiąść...
Spaghetti na obiad to nie był dobry pomysł...
Gdy usiadłam by wrzucić poniższy post, raptem 15 minut... Moja najukochańsza córeczka zrobiła pranie w łazience, takie tam ręczne najpotrzebniejsze jej rzeczy sobie uprała i przy okazji namoczyła łazienkę, wiecie, by odmiękła sobie. Od czasu do czasu podobno wskazane. Wysmarowała się też mydłem, tak dla czystości, później płacz i szczypiące oczki. Co robić, mamcia wytarła oczka i wysłała córunię by poszła się napić. Uprzednio przebierając maleńką, gdyż cała mokra.
Ok, czas sprzątnąć pływającą łazienkę, uprane rzeczy chyba wyschną nie?
Dziecko moje chyba zgłodniało w tym czasie, nie omieszkało się poczęstować obiadem, a że się trochę rozsypało po podłodze, oj tam, zdarza się najlepszym...
Dobra, robimy zdjęcia i sprzątamy, ale ale... zanim wypowiecie takie słowa do trzylatka, porządnie się zastanówcie. Gdy ja ogarniałam makaron z całej kuchni, moja malutka wzięła upraną bluzkę, logiczne, była mokra już, czyli pomijamy nawadnianie i zaczęła ścierać nią ławę. Niby wszystko ok, jakby ława nie była upaćkana w plastelinie, że aż grubo. Jaki morał z tego? Hmm czy plastelina się dopierze?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz