Autor: Iain Reid
Przedłożył: Bartosz Kurowski
Strony: 235
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Rok wydania: 2018
Cena okładkowa: 38 zł
Lunatykowanie przez życie, to wyrażenie znalezione w książce doskonale opisuje nam główną bohaterkę. Ciągłe rozmyślania, rozliczania, dywagacje, oznaki depresji i załamania nerwowego, myśli samobójczej. Nic groźnego, lecz uwięzionego w głowie kobiety. Czy autor specjalnie mylnie nas prowadzi tą drogą? I ten ciągle rozdzwaniający się telefon...
Mężczyzna - zdolny, ambitny, nadto inteligentny, przyszły doktorant. Czy to z nim może być coś nie tak? W końcu to thriller. Tak czy owak, pierwsza połowa książki nie zaskakuje niczym. Nie możemy się nawet domyślać o co może w tej powieści dokładnie chodzić, jakie jest sedno. Cały czas czekałam na krztę tajemnicy, by zaczęła kusić mnie i wciągać. Prowadzona debata i rozmyślania o życiu i związku tych dwojga ludzi odbywa się w samochodzie. Mało bohaterów, mało akcji, mało wszystkiego. Jakby książka była osamotniona tak samo, jak para, której związek zmierza do nikąd. Możliwe, że nawet się nie zaczął?
Tuż przed połową powieści dowiadujemy się, że nasz bohater zginie, a nawet nie zdążyłam go jeszcze polubić, bohaterki zresztą też nie. Nie ma w tym nic zaskakującego, żadnej grozy czy opowieści niczym z horrorów. Akcja godna thrillera mieści się na końcu powieści, gdzie jest naprawdę gorąco. Gdzie rzeczywistość miesza się z fikcją. Czytelnik w końcu może poczuć grozę i dreszczyk emocji.
Zbyt spokojna na thriller psychologiczny, za prosta, zbyt przewidywalna, mało intrygująca. Przypomina mi inną powieść, gdzie fabuła była bardzo podobna. Bohaterowie nieciekawi, bez barw, zwykli, nudni. Książka zbyt krótka, słabe zakończenie, lecz prawdziwie psychologiczne. Mimo, iż nie polubiłam bohaterów, nie mogłam się oderwać od ich debaty. Mimo, iż mało się działo, byłam ciekawa co będzie dalej. Nie mogłam się oderwać tak samo jak od najlepszej przeczytanej przeze mnie książki. Skończyłam czytać późno w nocy zarywając nockę. I o to chyba w psychologicznych thrillerach chodzi, by pozostawiły mimo wszystko jakiś ślad w naszej głowie. Niech będzie autorowi, udało mu się to, choć stąpał po cienkiej granicy. Dobra książka, jednak czytałam lepsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz